Nadleciała nad tereny Trzech Ścieżek i z błyskiem w czarnych, ptasich oczach zniżyła swój ognisty lot.
Zanurkowała w jednej chwili w trawy między dwiema ścieżkami, bliżej jednak była tej splamionej krwią rodu Ichiro.
Jeszcze w locie, póki ognie jej rdzawych piór nie dotknęły zarośli, przemieniła się w Waderę i wilczym skokiem wylądowała na czterech łapach z nieznacznym poślizgiem przez pas zieleni- leciała albowiem dość szybko.Przewrócona na grzbiet, gdyby mogła zaczęłaby się śmiać, machając łapami wykaraskała się, by wstać i wtedy też przybrała finalną ludzką postać.
Strzepnęła popiół z na wpół nagich ramion, okrywając ciało luźną, czarną szatą, która w trakcie finezyjnych manewrów, pod wpływem wiatru niefortunnie zsunęła się z ciała Demonicy.
-Pufff..-westchnęła cichutko, rozkładając ręce szeroko na trawie i znów przewracając się na plecy. Krople deszczu, który wreszcie zawitał w Krainie Białego Tygrysa, ukoiły jej rozentuzjazmowane popędy,
gdyż płomienie co chwilę wydobywające się z jej dłoni, przypalały bezlitośnie ściółkę dookoła.Białowłosa o dziecięco-szczęśliwym, ostro szkarłatnym wzroku, leżała teraz spokojnie, zamykając oczy, by nacieszyć zmysły zapachem i dotykiem błogich kropel. Dookoła unosił się dym z poprzypalanych kęp traw, które dopiero co przygasały, okrywane kolejnymi warstwami jesiennego deszczu.
Nim jeszcze ogniki zdołały na dobre zagasnąć, Polimorfka zapadła w sen. Z niemałym uśmiechem na ludzkich ustach.
EDIT:
Obudziła się gwałtownie zrywając do siadu. Odruchowo rozejrzała się dookoła, jak gdyby sen trwał jeszcze chwilę w jawnym świecie.
-Kso..-znów straciła kontakt z rzeczywistością.
~Cóż Ci się śniło, Messer?Białowłosa złapała się za głowę, próbując samą siebie uspokoić i szepcząc coś niemalże niedostrzegalnym ruchem, roztrzęsionych ust.
~Czyżby jakiś koszmar?Pytania były zbyt uciążliwe. Nie mogła pozwolić, by równowagą, którą zdołała odzyskać, zachwiało cokolwiek.
~Messer, pomogę Ci zapomnieć...-obrzydliwy pomruk Bestii, skłonił Demonicę do mocniejszego złapania się za skronie z nieukrywanym grymasem na drobnej, gładkiej twarzyczce.
-Ughhh.. -chcąc odgarnąć od siebie głos chorego instynktu, potrząsnęła kilka razy białą czupryną. Uniosła, zaskakująco raptownie wzrok do góry na niebo. Siedząc na trawie i z tyłu podpierając się rękoma w mgnieniu oka zerwała się do lotu. Płomienie tylko na chwilę rozświetliły postać Demona, potem rozeszły się po skrzydłach i pod naporem powietrza gasnąc, opuściły ją na dłuższy czas.
/zt