IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  ZalogujZaloguj  RejestracjaRejestracja  


Share
 

 Karta postaci Szafir

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Okami


Okami


Karta postaci Szafir Empty
PisanieTemat: Karta postaci Szafir   Karta postaci Szafir Icon_minitimeSob Lip 11, 2015 7:45 pm

Imię i nazwisko: Brak. Nigdy jakoś nie zasłużyła sobie na prawdziwe imię, ale też nigdy jej to nie przeszkadzało. I tak wszyscy rozpoznawali ją bez problemu i nazywali po swojemu. Ale zawsze wiadomo było, że chodziło właśnie o nią.

Przezwisko: Najczęściej nazywana była po prostu Kotem albo Białą. Od zawsze. Za jej plecami była też często określana jako Ten Kot, Kot Czarownicy, albo nawet Cholerny Sierściuch. Nikt nie odważył się zwrócić się tak do niej, gdy była zbyt blisko. Właśnie ze względu na właścicielkę. Jej ulubionym pseudonimem był zawsze Szafir, z powodu koloru jej oczu.

Płeć: Żeńska

Wiek: 20

Zawód: Zielarka. Chętnie podejmie pracę w charakterze etatowego kota lokalnego Pomiotu Diabła. Mogą być też wszelkie Wróżbitki, Wiedzące, Czarownice, Wiedźmy a nawet Szalone Pustelniczki. Byle dostała co rano miseczkę tłustej śmietany.

Rasa Postaci: Zmiennokształtna

Statystyki:
Siła: 2 (przyrost +3)
Zręczność: 2 (przyrost +2)
Wytrzymałość: 2 (przyrost +3)
Inteligencja: 2 (przyrost +2)

Umiejętności wrodzone:
Przemiana w kota - Nie może przemieniać się częściej niż raz na pięć postów, sam proces trwa jeden post i jest raczej mało estetyczny. W zwierzęcej formie unika wody do tego stopnia, że przemoczona np pod wpływem ulewy, czy wylania na nią miski wody, zmuszona jest powrócić do ludzkiego wyglądu. Mżawkę, czy delikatny letni deszcz może jeszcze jakoś przetrzymać, choć raczej niechętnie.

Kocie cechy - Czulsze od ludzkich zmysły oraz typowa dla kotów zwinność czy widzenie w ciemności. Próba skorzystania z nich wymusza jednak częściową przemianę, skupioną głownie wokół wykorzystywanej części ciała. Jeśli np. skupi się na węchu, koniec nosa zacznie być lekko chropowaty, podobny zwierzęcemu. Wokół może pojawić się też delikatne futerko a czasem nawet wibrysy. Kocia zwinność sprawia, że traci reszty pozorów co do swojej rasy - na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że nie jest człowiekiem. Nie staje się nagle dziwną wariacją na temat kotołaka. Po prostu połączenie ruchów, spojrzenia i szeroko pojętego całokształtu sprawia, że wprost emanuje nieludzkością. Dlatego unika korzystania z tych możliwości przy obcych, czy w miejscach publicznych, by nie sprowadzić na siebie kłopotów. Zbyt częsteposługiwanie się ową metodą męczy, więc nie są dostępne częściej jak jedna cecha na trzy posty.

Umiejętności Nabyte:
Zielarstwo - Z pamięci rozpoznaje sporo powszechnie występujących ziół oraz grzybów, umie je znaleźć. Zwykle też nie myśli się co do ich właściwości, a nawet potrafi je obrobić w podstawowy sposób, przyrządzając choćby napar, czy papkę do nałożenia na ranę. Z odpowiednią księgą i aparaturą może samodzielnie przygotować mniej skomplikowane mikstury. Rzadkie zioła może zidentyfikować na podstawie dokładnego opisu, ale zawsze woli się upewnić, pytając kogoś o większej wiedzy. Wyjątkiem są metody zwiększania “sił męskich”. Z pamięci, bez zająknięcia może wyrecytować przynajmniej trzy o każdej porze dnia w nocy. W końcu to akurat całkiem dochodowa wiedza. Kocimiętkę rozpoznaje zawsze bez pudła. W przypadku skojarzenia właściwości z danym składnikiem, ma rację w około 80% przypadków.

Mordobicie - Zaprawiona w bójkach w knajpie, potrafi skutecznie kopnąć, czy uderzyć kogoś z łokcia. Od biedy również pazurami po pyszczku przejedzie. Z tym, że absolutnie nie umie się obronić. W życiu nie dostała nawet raz z twarz z powodu swojej właścicielki. Właściwie, gdyby ktoś ośmielił się wykręcić jej rękę, pewnie byłaby w takim ciężkim szoku, że przez trzy dni chodziłaby jak w zegarku i nawet się nie odezwała. Albo przez te trzy dni siedziałaby z szeroko otwartymi ustami ze zdziwienia i gapiła się na bezczelnego chama.

Asystentka znachorki - Jako swoista pomoc jedynej we wsi zielarki naoglądała się w życiu efektów najróżniejszych wypadków. Od kopnięcia przez krowę, czy pogryzienia przez psa po ucięte palce i zatrucia pokarmowe. Przy wielu też pomagała. Ponieważ była znacznie szybsza od podstarzałej wiedźmy, zwykle biegła po prostu do poszkodowanego i usiłowała jak najdłużej utrzymać go przy życiu, albo zapobiec dalszym powikłaniom. Mniej skomplikowanymi przypadkami jak skręcona kostka, proste złamanie, niewielkie oparzenie, delikatne zatrucia czy też gładka rana do zszycia zajmowała się niemal samodzielnie. Ot, znachorka głównie udzielała rad i poprawiała drobne błędu. Nawet parę razy poród przyjęła, chociaż zdecydowanie wolała asystować krowie albo chociaż maciorze, niż ludzkiej kobiecie. Od czasu do czasu właścicielka wysyłała ją też na wizyty domowe, by sprawdzić, jak postępowało leczenie, gdzie miała też za zadanie przygotować gęstą, pożywną zupę z dodatkiem przyszykowanego wcześniej eliksiru. Urwanego łba nie przyszyje, ale mając odpowiednie narzędzia niektóre "ałka" wyleczy z lepszym lub gorszym skutkiem. A na pewno zabezpieczy, żeby sobie pacjent mocno stanu nie pogorszył.

Wygląd: Średniego wzrostu, o ile ma na sobie buty na obcasie. Tuszę ma raczej przeciętną, a przynajmniej miała, zanim schudła. Aktualnie odrobinę “zbyt szczupła”, jak sama mawia. Ale w jakiś sposób to do niej pasuje. Ma bladą skórę, chociaż uwielbia spędzać czas na słońcu, a nawet drzemać w ten sposób. Choćby przyglądać się do znudzenia, nie idzie znaleźć na niej żadnych blizn, czy znamion, ledwie kilka nic nie znaczących pieprzyków. Każdy, kto uznałby to za podejrzane, miałby absolutną rację. W końcu przez całe życie zdążyła wychłeptać mnóstwo miseczek śmietanki, która smakowała dość nietypowo. Nauczona doświadczeniem nie marudziła nigdy na dolewane jej do miski czy kubka eliksiry czy napary i nawet najgorsze mieszanki piła bez protestów. Dzięki temu też nie musiała przejmować się, że nadprogramowy smakołyk podstępnie poszerzy jej talię czy uda. O swojej właścicielce mogła powiedzieć wiele złego, ale zdecydowanie nie mogła jej zarzucić, że nie dbała o swoich podopiecznych. Zwłaszcza o wygląd reprezentacyjnego Kota w obu jej postaciach. Dziewczyna zapuściła blond włosy sięgające łopatek, które nabrały paskudnego zwyczaju przysłaniania jej niebieskich oczu. Przy okazji oczu powinno się wspomnieć, że one jako pierwsze zdradzają, że z tą pannicą jest coś nie tak. Ciężko powiedzieć, co konkretnie zwraca w nich uwagę, być może intensywny kolor. Albo to, jak patrzą nieruchomo spod na wpół przymkniętych powiek aż cel nie zacznie się czuć nieswojo. Bez względu na to, czy owy cel jest człowiekiem, elfem czy krzesłem. Z pewnością pewną sugestią jest inny drobny szczegół. Przy intensywnym świetle lub pewnych emocjach źrenice zwężają się do dwóch pionowych szparek, a nocą lub pod wpływem nagłego zainteresowania, rozszerzają się, aż zasłaniają niemal całe tęczówki. No i świecą w ciemności typowo po kociemu. Jasne, delikatne usteczka zasłaniają odrobinkę za ostre, jasne kiełki. Jedyną wyraźną wadą zgryzu jest brak lewej górnej piątki, którą połamała kiedyś przypadkiem na czyjejś bransolecie.
Najchętniej nosi czarną, obcisłą bluzeczkę, na którą zarzuca czerwoną, krótką kamizelkę z kapturem. Czasem zamienia bluzkę na biały podkoszulek. Spódniczki preferuje skandalicznie wręcz krótkie. Najlepiej równie wścielke czerwone, co kamizelka. Całości dopełniają bezsensownie długie, czarne buty na szerokim, kilkucentymetrowym obcasie. Drobiazgi nosi w malutkiej torebce przypiętej zwykle do paska. Uwielbia błyskotki, ale jedyną, której nie sprzedała został misternie pleciony naszyjnik z kilkoma czerwonymi kamykami.
Jako kot wygląda jak dość przeciętny biały dachowiec o nieco przydługim futrze i niebieskich oczach. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Przez różne dziwaczne nalewki wypite za młodu, wyrosła odrobinę większa od standardowego kota. Właściwie wielkością mogłaby podchodzić pod niewyrośniętego rysia. Ma jasny nos oraz poduszki łap. Długi ogon jest raczej puszysty, a gdy zmiennokształtna się zdenerwuje, zaczyna przypominać szczotkę do butelek. Sierść jest wręcz pedantycznie zadbana, a dowolny paproch, który ośmieli się do niej przyczepić, jest natychmiastowo i bezwzględnie usuwany. Spore uszy z reguły czujnie nasłuchują dźwięków otoczenia, ale gdy ktoś obcy próbuje ją głaskać, kładzie je po sobie, co często wystarczy za ostrzeżenie.

Charakter: Dziewczyna zasłużyła w pełni na miano Kota Czarownicy. Złośliwa, pewna siebie, skora do niewinnych psikusów pokroju spłoszenia koni ciągnących wóz ziemniaków, czy wystraszeniu na śmierć nioski, lub dwóch. Wyrobiła sobie taką renomę, że brak splunięcia na jej widok przez ramię, albo chociaż wykonania gestu odpędzającego zło uznawała za zniewagę. Bez względu na to, w której postaci szła. Jedyną osobą, przed którą czuła jakikolwiek respekt była jej Właścicielka. Biała była gotowa nawet zimą grzać w zwierzęcej postaci grzać stopy swojej pani. Musiała jednak od czasu do czasu trochę ponarzekać, czy odmówić współpracy. Ot tak, przecież jest kotem! Uwielbia drzemać w słońcu oraz świeżą śmietanę. Zdarza jej się mruczeć, gdy jest zadowolona, nawet w ludzkiej postaci. Z kolei, gdy się zdenerwuje, potrafi syknąć jak najprawdziwszy żbik, wykrzywiając twarzyczkę w paskudny sposób. Uwielbia awantury i jakoś zawsze nabierała ochoty na piwo, gdy w jedynej knajpie we wsi trwała akurat bójka. Trzeba przy tym zaznaczać, że wieśniacy bali się w jakikolwiek sposób uszkodzić rozpuszczone wiedźmie kocisko. Zasadniczo bali się jej w ogóle dotykać, ze względu na jej właścicielkę. Przez to dziewczyna jest troszkę nieprzystosowana do życia w szerokim świecie. Niechętnie robi cokolwiek, jeśli nie ma z tego jakiejś korzyści. Chyba, że akurat ma taki kaprys. Lubi trzymać się trochę na uboczu i ceni sobie spokój. Kiedy akurat ma taką ochotę. Podpita złośliwie pcha się do co większych grupek, starając się wprawić wszystkich w zakłopotanie. Bywa nieco sarkastyczna.

Orientacja seksualna: Heteroseksualna, ale cholera wie, co może się w kocim łbie urodzić.

Zainteresowania: Psoty, błyskotki, kocimiętka, okazyjnie alkohol, spanie.

Historia: Odkąd pamiętała, mieszkała w domu na skraju wsi, należącym do lokalnej zielarki i znachorki, nazywanej pieszczotliwie przez tubylców Wiedźmą lub Czarownicą. Pytała czasem nawet, skąd się tam wzięła, skoro nikt w wiosce ani nie przejawiał podobnych jak ona zdolności, ani nawet nie przyznawał się do pokrewieństwa z nią. Choćby dalekiego. Odpowiedź zawsze była taka sama “z tamtej, o, stodoły”. Według starszej kobiety, któregoś dnia jeden z gospodarzy znalazł na sianie drące się w niebogłosy niemowlę. Nawet gotowy był w geście niezwykłej łaskawości je zatrzymać i wychować. Przynajmniej do momentu, gdy wyszedł z nim na słońce i zobaczył, jak źrenice dzieciaczka zwęziły się gwałtownie do dwóch pionowych kresek. Wtedy rozsądnie postanowił utopić małego diabełka w gnojówce, czemu zapobiegła Wiedźma. Zainteresowała się nietypowym smarkaczem i postanowiła go sobie zostawić do pomocy w obejściu. Nigdy nie dała nowemu nabytkowi szczególnego imienia, ale szybko zaczęła nazywać je Kotem, gdy tylko okazało się, że podrzutek potrafił całkowicie zmienić postać. Biała z czasem dowiedziała się, że przydomek nadany jej właścicielce przez wieśniaków nie był aż tak bardzo nie na miejscu. Od czasu do czasu uskuteczniała próby postawienia się swojej opiekunce, ale bardzo szybko wracała pokornie na swoje miejsce w szeregu. Inaczej sprawa miała się z mieszkańcami wsi. Tym dziewczyna sprawiała tyle kłopotów, ile tylko mogła. Z resztą nie bawiła się w takie drobiazgi, jak wyduszenie paru gołębi. Chyba, że z nudów. Ale znacznie chętniej atakowała gęsi, kozy, a nawet krowy, skacząc na ich grzbiety bez uprzedzenia. Niemal każdy chłop mógł z dumą nosić na plecach ślady po jej pazurach. Niektórym przyozdobiła tak nawet twarze. Wychowała się w przeświadczeniu o własnej wyjątkowości i niezwykłej wartości. Jednocześnie przyzwyczaiła się do pomagania Czarownicy w codziennych czynnościach, w tym zbieraniu ziół, mchów, korzonków, grzybów i diabli wiedzą, czego jeszcze. Ten obowiązek z resztą polubiła szczególnie i zabierała się za niego z ochotą. Wydawałoby się, że właściwie nic się nigdy nie zmieni. Dziewczyna nie wyobrażała sobie przyszłości pozbawionej codziennych spacerów po wiosce i obserwowania ze złośliwym uśmieszkiem, jak wszyscy reagowali na nią gorzej niż na całe stado czarnych kotów przebiegających im drogę. Przynajmniej do dnia, gdy Biała rozpoczęła szczególnie paskudną kłótnię ze swoją właścielką. Potem nawet nie pamiętała, o co poszło. Ale efekt był prosty - Wiedźma zaproponowała, że skoro zmiennokształtna tak strasznie cierpi, to powinna iść w cholerę, albo jeszcze dalej. A dziewczyna, jak ta ostatnia kretynka, posłuchała się i wściekła wymaszerowała z domku tak, jak stała.

Pochodzenie: Z tamtej, o, stodoły

Broń:Krótki nożyk do zbierania ziół, choć ciężko nazwać to bronią. Ot, taka zabaweczka, którą łatwiej wykopać jakiś korzeń, niż kogoś poważnie poranić. Zwłaszcza, że gdyby miała użyć go w walce, najpewniej sama by się nim pokaleczyła.

Ciekawostki:
Przepada za kocimiętką. Bardzo. Głupieje od niej podobnie jak zwykłe koty.
Właściwie nie lubi się za długo lenić, ale z czystej złośliwości jest gotowa przeleżeć bez sensu i dwa dni.
Przekonana o swojej wyjątkowości, wspaniałości i ogólnej niesamowitości.
Z bliżej nieznanych przyczyn lubi spychać przedmioty leżące na skraju blatu.
Uwielbia wprowadzać innych w zakłopotanie i sprawiać możliwie dużo problemów.
Lubi błyskotki. Im bardziej dziwaczne, tym lepiej.
Nie przyznaje się do tego, ale kocim zwyczajem lubi bawić się wahadełkami a nawet kłębkami włóczki. Odnajduje też sadystyczna radość z bawienia się na wpół żywymi gryzoniami.
Uwielbia świeżą śmietankę.
Zadowolona czasem mruczy w ludzkiej postaci.
Powrót do góry Go down
Okami


Okami


Karta postaci Szafir Empty
PisanieTemat: Re: Karta postaci Szafir   Karta postaci Szafir Icon_minitimeSro Gru 16, 2015 11:59 pm

Kod:
Umiejętności wrodzone:
Przemiana w kota - Nie może przemieniać się częściej niż raz na pięć postów, sam proces trwa jeden post i jest raczej mało estetyczny. W zwierzęcej formie unika wody do tego stopnia, że przemoczona np pod wpływem ulewy, czy wylania na nią miski wody, zmuszona jest powrócić do ludzkiego wyglądu. Mżawkę, czy delikatny letni deszcz może jeszcze jakoś przetrzymać, choć raczej niechętnie.

Kocie cechy - Czulsze od ludzkich zmysły oraz typowa dla kotów zwinność czy widzenie w ciemności. Próba skorzystania z nich wymusza jednak częściową przemianę, skupioną głownie wokół wykorzystywanej części ciała. Jeśli np. skupi się na węchu, koniec nosa zacznie być lekko chropowaty, podobny zwierzęcemu. Wokół może pojawić się też delikatne futerko a czasem nawet wibrysy. Kocia zwinność sprawia, że traci reszty pozorów co do swojej rasy - na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że nie jest człowiekiem. Nie staje się nagle dziwną wariacją na temat kotołaka. Po prostu połączenie ruchów, spojrzenia i szeroko pojętego całokształtu sprawia, że wprost emanuje nieludzkością. Dlatego unika korzystania z tych możliwości przy obcych, czy w miejscach publicznych, by nie sprowadzić na siebie kłopotów. Zbyt częsteposługiwanie się ową metodą męczy, więc nie są dostępne częściej jak jedna cecha na trzy posty.

Umiejętności Nabyte:
Zielarstwo - Z pamięci rozpoznaje sporo powszechnie występujących ziół oraz grzybów, umie je znaleźć. Zwykle też nie myśli się co do ich właściwości, a nawet potrafi je obrobić w podstawowy sposób, przyrządzając choćby napar, czy papkę do nałożenia na ranę. Z odpowiednią księgą i aparaturą może samodzielnie przygotować mniej skomplikowane mikstury. Rzadkie zioła może zidentyfikować na podstawie dokładnego opisu, ale zawsze woli się upewnić, pytając kogoś o większej wiedzy. Wyjątkiem są metody zwiększania “sił męskich”. Z pamięci, bez zająknięcia może wyrecytować przynajmniej trzy o każdej porze dnia w nocy. W końcu to akurat całkiem dochodowa wiedza. Kocimiętkę rozpoznaje zawsze bez pudła. W przypadku skojarzenia właściwości z danym składnikiem, ma rację w około 80% przypadków.

Mordobicie - Zaprawiona w bójkach w knajpie, potrafi skutecznie kopnąć, czy uderzyć kogoś z łokcia. Od biedy również pazurami po pyszczku przejedzie. Z tym, że absolutnie nie umie się obronić. W życiu nie dostała nawet raz z twarz z powodu swojej właścicielki. Właściwie, gdyby ktoś ośmielił się wykręcić jej rękę, pewnie byłaby w takim ciężkim szoku, że przez trzy dni chodziłaby jak w zegarku i nawet się nie odezwała. Albo przez te trzy dni siedziałaby z szeroko otwartymi ustami ze zdziwienia i gapiła się na bezczelnego chama.

Asystentka znachorki - Jako swoista pomoc jedynej we wsi zielarki naoglądała się w życiu efektów najróżniejszych wypadków. Od kopnięcia przez krowę, czy pogryzienia przez psa po ucięte palce i zatrucia pokarmowe. Przy wielu też pomagała. Ponieważ była znacznie szybsza od podstarzałej wiedźmy, zwykle biegła po prostu do poszkodowanego i usiłowała jak najdłużej utrzymać go przy życiu, albo zapobiec dalszym powikłaniom. Mniej skomplikowanymi przypadkami jak skręcona kostka, proste złamanie, niewielkie oparzenie, delikatne zatrucia czy też gładka rana do zszycia zajmowała się niemal samodzielnie. Ot, znachorka głównie udzielała rad i poprawiała drobne błędu. Nawet parę razy poród przyjęła, chociaż zdecydowanie wolała asystować krowie albo chociaż maciorze, niż ludzkiej kobiecie. Od czasu do czasu właścicielka wysyłała ją też na wizyty domowe, by sprawdzić, jak postępowało leczenie, gdzie miała też za zadanie przygotować gęstą, pożywną zupę z dodatkiem przyszykowanego wcześniej eliksiru. Urwanego łba nie przyszyje, ale mając odpowiednie narzędzia niektóre "ałka" wyleczy z lepszym lub gorszym skutkiem. A na pewno zabezpieczy, żeby sobie pacjent mocno stanu nie pogorszył.
Powrót do góry Go down
 

Karta postaci Szafir

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Karta postaci Xanxus
» Karta postaci Halle
» Karta postaci Victima
» Karta postaci Firthail Artra
» Karta postaci Rosallie Marshall

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Byakko :: Organizacja :: Karty Postaci-